Forum Forum  Strona Główna Forum

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Proba prozy....

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum Strona Główna -> OFF....
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Grzes D.




Dołączył: 26 Paź 2006
Posty: 1507
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kielce

PostWysłany: Pią 12:38, 23 Lut 2007    Temat postu: Proba prozy....

Moze by sprobowac.... W razie czego admin wywali


Przerazliwy trzask drzwi samochodu poderwal do lotu kilka zaspanych jeszcze ptakow gniazdujacych w okolicach mlyna. Wedkarz stal w ciszy kilka minut pozwalajac by rozgrzane cieplym nawiewem cialo powoli tracilo nagromadzone cieplo. Choc nie widzial jeszcze mlyna uslyszal cichy szmer rzeki przeciskajacej sie pojego waskim przelewie. Zakladajac spodnie i kamizelke tkal misterny plan na dzisiejszy dzien.
Spodnie kamizelka aparat okulary wedka z zalozonym jeszcze wczoraj zestawem byly juz na swoim miejscu. Pozostal jedynie kapelusz lezacy w kacie bagaznika. Poprawil muchy wpiete w otok kapelusza sprawdzil czy wszystko jest na swoim miejscu i wolnym krokiem przypalajac papierosa podszedl w kierunku rzeki. Od ostatniego razu nic si nie zmienilo.
Mlyn stal jak dawniej maly sprochnialy pomost zanurzal swoj koniec w nurcie rzeki. Tylko mlynskie kolo juz dawno nieczynne bylo jakby bardziej zarosniete mchem. Rynna ponizej mlyna krecila woda we wszystkich kierunkach by zebrac ja cala przy wylocie i rozlac na szerokim plaskim dnie piaskowym.
Zdjal kapelusz i lekko sklonil sie ku rzece.
- Dzien dobry - powiedzial ledwie slyszalnym glosem i usmiechnal sie sam do siebie. Zawsze wydawalo mu sie to glupie, jednakze zawsze wital sie z rzeka w ten sam sposob.
zeka nie odpowiadala urazona jego dluga nieobecnoscia. Jedynie kaczka plywajaca ponizej mlyna odwrocila glowe w jego kierunku kiedy zaczal schodzic w dol. Szedl wzdluz rzeki. Droga choc dluzsza dawala wieksza szanse podpatrzenia co szykuje dzis woda.
Glosne plum kazalo mu odwrocic glowe. W dolku ktory przed chwila mijal zostal jedynie krag rozchodzacej sie fali. Podszedl kilka krokow w gore, rozwinal linke i kilkoma wymachami podal muche w miejsce ktore zostalo mu przed chwila wskazane. Zatrzymanie linki wskazywalo, iz nie pomylil sie w swoich przypuszczeniach. Po chwili maly lipien wracal do swojej rynienki.
Szedl dalej przeciskajac sie pomiedzy zeschlymi zeszlorocznymi trawami na ktorych w rozpietych sieciach od rana pracowaly male zolte pajaczki.
Minal stary most zagladajac czy jego znajome lipienie juz sie obudzily i zszedl az do malutkiego doplywu ktory wymywal dosc spory dolek w dnie rzeki. Znal go na pamiec. Na poczatku gałąź, pozniej mozna prowadzic nimfe gleboko prawie przy samym dnie a na koncu trzeba uwazac na kamienie. Niska woda nie wrozyla dobrego wyniku lecz pomimo to, moze z przyzwyczajenia szybkim ruchem umiescil zestaw w wodzie.
Oczami wyobrazni widzial nimfy mijajace gałąź splywajace w dol gdy nagle lekkie pzytrzymanie uruchomilo jego odruchowa reakcje.
-Wiec nadal tu jestes przyjacielu- powiedzial z usmiechem.
Kolejny lipien wracal do swojego krolestwa machajac na pozegnanie ogonkiem.
Czas odwiedzic znajomych- pomyslal. 50 m ponizej znajdowalo sie zeremie bobrow, okladnie miejscu gdzie obie rzeki laczyly swoje wody w jeden nurt. Podszedl blizej i przyjrzal sie temu misternie zbudowanemu gospodarstwu lecz nie zobaczyl zadnego ruchu.
-ech spiochy - rzucil za siebie i poszedl dalej.
Nastepnym przystankiem byla platanina galezi z powalonego przez kudlatych inzynierow drzewa za ktorym rzeka utworzyla piekny gleboki dol z szybko plynaca woda. Znow 10 m sznura znalazlo sie w powietrzu by po kilku niezgrabnych wymachach cicho opasc pod drugim brzegiem.
Nurt sciagal linke z zestawem wprost nad domniemane stanowisko ryb.
Krzyk bazanta kazal mu odwrocic glowe w kierunku łąki. Linka plywala nadal lekko falujac pod wplywem pradu rzeki.
-No nic - pomyslal -Sprobuje jeszcze raz.
Zawsze w tym miejscu spedzal wiecej czasu wierzac, ze to wlasnie tu czeka na niego ryba zycia.
Niestety po 30 minutach bezowocnego lowienia musial dac za wygrana.
Brzeg nie zachecal do spaceru wiec postanowil brodzic bokiem rzeki.
Oblawial dobrze znane miejsca schodzac caly czas w dol... Niestety nie wydarzylo sie nic czego moglby sie tutaj spodziewac.
Doszedl do zakretu przy kilku wbitych pniach po srodku nurtu. Poslal w powietrze kilkanascie metrow sznura chyba bardziej dla treningu techniki rzutu niz dla umieszczenia przynety w lowisku. Muszki wpadly do wody przy trzcinach zwisajacych nad wode. Siegnal po pudelko w nadziei ze tam znajdzie odpowiedz na pytanie: Dlaczego?
Kilka starych muszek majacych juz conieco na sumieniu wdzieczylo sie do niego w nadziei ze to one zostana tymi wybranymi...
Bezradnie patrzyl w pudelko kiedy wpadl mu do glowy pomysl. Podwinal rekaw i siegnal po jeden z kamieni lezacych nieopodal jego stop.
Widelnica kilka chruscikow jakies kielze... czyli to co zwykle wiec w czym problem? Stojac zastanawial sie gdzie tkwi problem jego niepowodzenia.
- Przynajmniej sobie odpoczne - pomyslal przeciskajac sie pod kolejnym drzewem powalonym przez jego przyjaciol z ujscia malej rzeki
Po wyjsciu zza ostatniego zakretu zobaczyl dlugi prosty odcinek rzeki.
Kolejny raz bez wiekszego entuzjazmu poderwal linke w powietrze. 10, 15 m - ciekawe i le potrafie - pomyslal. Niestety jego umiejetnosci nie byly tak wielkie jak sadzil i po kilku wymachach linka bezwladnie opadla na powierzchnie. Zaczal nawijac nadmiar sznura kiedy mocne targniecie po raz kolejny uruchomilo cwiczone przez lata mechanizmy. 36 cm szczescia blyszczalo w podbieraku.
- Sprobuje jeszcze raz - pomyslal i pelen nadziei poslal muchy nieco dalej.
Ku swojemu zdziwieniu sytuacja sie powtorzyla.
Usmiech zagoscil na nie ogolonej twarzy i w zmeczonych wczesnym wstawaniem oczach. Niestety rzeka w tym miejscu nie dawala mozliwoci brodzenia wiec gramolac sie na prawie pionowy zarosniety brzeg przerabial swoj tak dokladnie opracowany plan.
Rzeka jednak nie dawala za wygrana i skrzetnie ukrywala sekrety dlugiej prostej poprzez uniemozliwienie podebrania ryby.
Dochodzilo poludnie. Zmeczony doszedl do kolejnego konaru i usiadl na nim. Delektowal sie cisza wokol. W gorze jastrzab szukal obiadu dla swoich dzieci. Jaszczurka wygrzewala male brazowe cialko na kamieniu i wszystko pzez chwile trwalo jak zatrzymane w kadrze aparatu.
Poprawil kapelusz i stanal nad kolejnym bankowym miejscem. Kolejna porazkanieco przytlumila jego entujazm spowodowany wczesniejszymi sukcesami na prostej. Kolejne rynny planie i dolki rowniez nie ofiarowaly mu tego upragnionego ciezaru na koncu kija.
Doszedl do miejsca gdzie łąka bezczelnie kradla rzece jej brzeg zakrywajac go szczelnie dywanem pnaczy trawy i kilku pni drzew.
Pod nawisem z tego pieknego dywanu woda plynela odbijana od sporego korzenia stojacego po srodku rzeki. Pierwszy rzut i tak wyczekiwany blysk w wodzie zamienil sie na serie mocnych pociagniec sznura.
Hamulec oddal kilka metrow linki a wedka z szacunkiem poklonila sie rybie. Zeszli walczac razem kilka metrow w dol. Silny przeciwnik parł wciaz w dol rzeki pod naniesiony przez wode stos galezi. Wedkarz mocniejszym przytrzymaniem zawrocil uciekiniera. Kilka mlynkow na dluzszym sznurze dopelnialo piekna holu. Dwa szybsze odjazdy pod koniec mialy chyba pokazac ze walczy z godnym przeciwnikiem.
Kiedy spojrzeli sobie w oczy dyszac obaj wiedzieli jak to si musi skonczyc.
Waleczny uciekinier obowiazkowo pomacha na pozegnanie ogonem a rybolap podziekuje z wyrazami szacunku lekkim uniesienim kapelusza.
Teraz obaj szczesliwi moga spokojnie wrocic do domu...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Pią 23:24, 23 Lut 2007    Temat postu:

Nie wiem jak inni koledzy, ale ja się zamyśliłem, konkretnie się zamyśliłem. Tak konkretnie, że nie sklecę nic konstruktywnego. Będę wspominał, tęsknił, marzył....
Pozdrawiam Mosca
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Grzes D.




Dołączył: 26 Paź 2006
Posty: 1507
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kielce

PostWysłany: Sob 12:11, 24 Lut 2007    Temat postu:

Tu:
http://www.flygrzes.fora.pl/viewtopic.php?t=158
znajdziesz zdjecia opisywanych miejsc i rybek....


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum Strona Główna -> OFF.... Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin